Projekt "Wioząc życie" to jedna z gałęzi działalności Fundacji Jednym Śladem. To działająca od 2010 r. organizacja non profit, której głównym celem jest zwiększenie świadomości użytkowników polskich dróg, zwiększenie bezpieczeństwa użytkowników jednośladów oraz niesienie pomocy poszkodowanym w wypadkach drogowych.
Dwadzieścia siedem minut
- Pomysł stworzenia takiego projektu powstał w mojej głowie - opowiada Krzysztof Rzepecki, prezes Fundacji Jednym Śladem. - Choć oczywiście nie można powiedzieć, żebyśmy to my wymyślili, bo po Warszawie jeździły już motoambulanse, podobnie w innych miastach w Polsce i na całym świecie. Bezpośrednim impulsem było to, że kilkukrotnie byłem świadkiem sytuacji, kiedy bardzo długo czekaliśmy na przyjazd pogotowia. Mijały cenne minuty, a poszkodowanemu nie można było pomóc, bo na miejscu nie było jeszcze niezbędnego sprzętu - mówi.
Najważniejszą przewagą motoambulansu nad karetkami jest zdecydowanie krótszy czas dojazdu do zdarzenia.
- Zrobiliśmy kiedyś takie doświadczenie na trasie z Piaseczna na Saską Kępę - wspomina mój rozmówca. - Nie były to godziny szczytu, jechaliśmy o pierwszej po południu. Wystartowaliśmy razem z samochodem, karetka pojawiła się 27 minut po motocyklu. A pamiętajmy, że pierwsze minuty po wypadku to są minuty tak zwane platynowe, w których trzeba poszkodowanemu jak najszybciej zacząć udzielać pomocy i za wszelką cenę podtrzymać przy życiu - tłumaczy.
Jak z punktu widzenia ratownika wygląda przejazd ulicami Warszawy na sygnale w godzinach szczytu możecie przekonać się, oglądając poniższe wideo.
Transport krwi i pierwsza pomoc
Fundacja Jednym Śladem dysponuje dwoma motoambulansami, za kilka tygodni ma pojawić się trzeci. Jeden z nich został przekazany Fundacji przez Yamaha Motor Poland, drugi jest prywatnym motocyklem jednego z ratowników. Ich wyposażenie nie różni się wiele od wyposażenia każdej karetki. Na motocyklu jest m.in. butla z tlenem i defibrylator.
Motoambulansów nie wykorzystuje się do transportu pacjentów. Głównym zadaniem ratowników są transporty krwi, materiałów krwiopochodnych i badań pomiędzy szpitalami w rejonie Warszawy, a także udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej na miejscu wypadku.
Ratownicy otrzymują zlecenia od firm, które mają swoje karetki i współpracują ze szpitalami przy transporcie pacjentów i np. krwi. - Mamy też podpisane umowy z paroma placówkami, które nas dysponują do działania. Kiedy jest sytuacja o zagrożeniu życia, dostajemy od dysponenta informację co, gdzie, kiedy, w jaki sposób, na jaki czas i w jakim kodzie ma być przejazd - tłumaczy Rzepecki. - Zgłoszenia odbiera ratownik dyżurny.
Kody są dwa. Kod K1, czyli "na sygnale" oraz kod K2 - "bez sygnałów".
Kosztowne hobby
Motoambulans działa na zasadzie wolontariatu - ratownicy nie pobierają wynagrodzenia, a większość kosztów utrzymania motocykli pokrywana jest zarówno z ich kieszeni, jak i ze środków Fundacji. Te Fundacja zdobywa na ogół albo z bezpośrednich darowizn albo współpracy barterowej. - Często współpracujemy z różnymi podmiotami na zasadzie wymiany. Organizujemy pokazy, szkolenia, zabezpieczenia medyczne imprez - opowiada Rzepecki. - W zamian dostajemy np. kartę paliwową. Kiedyś zgłosił się też do nas pan, który robi zawieszenia motocyklowe i wyremontował nam maszyny w zamian za informację na stronie.
- Mój "zarobek" to około minus 1300-1500 złotych miesięcznie - mówi jeden z warszawskich ratowników. - Ale prowadzę też swoją firmę, na życie zarabiam tam. Inni też mają kosztowne hobby i jakoś dają radę - dodaje.
Wspomóc Fundację można też w tym miejscu, przekazując pieniądze na zakup defibrylatora. Więcej informacji, a także numer konta, na który można przekazać darowiznę, znajdziecie w tym miejscu oraz na stronie Fundacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?